Bardziej reprezentacyjna wersja jakże popularnego, karnawałowego deseru. Róże pięknie wyglądają ale jest z nimi oczywiście troszkę więcej pracy niż z tradycyjnym chrustem. Ale warto się potrudzić. Świetnie wyglądają na talerzu:) Ciasto jest takie samo jak na chrust i ja zrobiłam je dokładnie tak samo jak chruścik doskonały, czyli przemieliłam ciasto w maszynce do mięsa i nie musiałam już wybijać wałkiem:) Róże fajniej wyglądają ale jeśli chodzi o konsumowanie tych pyszności to lepszy jest chrust!:) Spróbujcie w tym karnawale, wszak już niedługo się kończy!:)
Składniki (na około 30-40 róż):
500g/1.1lb mąki pszennej
5 żółtek
szczypta soli
3/4 - 1 szklanka śmietany
2 łyżki rumu (lub 1 łyżka sprirytusu)
olej do smażenia (rzepakowy lub roślinny - około 1.5 litra)
cukier puder do posypania
około 10 łyżek dżemu wiśniowego, z czarnej porzeczki lub z róży
Wykonanie:
Ciasto przygotowujemy dokładnie tak samo jak w przypadku chruściku doskonałego - klik.
Następnie ciasto wyjmujemy z lodówki i rozwałkowujemy bardzo cieniutko. Używając trzech różnej wielkości kółek wycinamy kółeczka (po trzy na jedną różę), ja użyłam foremek do ciast o następujących rozmiarach:
8-9cm/3.5inch
6cm/2.5inch
5cm/2inch
Każde kółeczko nacinamy nożem - od zewnątrz, nie docinając do środka: największe kółko 5 razy, średnie 4 razy i najmniejsze 3 razy (jeśli będzie za dużo nacięć to róże się bardzo "poskręcają" podczas pieczenia i nie będą tak ładnie wyglądać).
Kółka składamy, układając jedno na drugim, zaczynając od największego i dociskamy palcem w środku aby się skleiły.
Układamy na deseczce i przykrywamy ściereczką aby nie wysychały.
W dużym rondlu rozgrzewamy olej (zasady takie same jak w przypadku chrustu, nie może być ani za gorący ani za zimny). Wrzucamy róże na tłuszcz małym kółkiem do dołu.
Następnie odwracamy róże i smażymy z drugiej strony.
Po usmażeniu wyjmujemy na ręcznik papierowy aby odsączyć je trochę z nadmiaru tłuszczu.
Następnie posypujemy cukrem pudrem. Na końcu w sam środek każdej róży wkładamy troszkę dżemu (około 1/4 łyżeczki na jedną różę).
Podawać i zjadać najlepiej tego samego dnia. Kolejnego już nie są takie dobre.
Polecam i smacznego!:)
świetne Ci wyszły:)
ReplyDeleteFajnie wyglądają, właśnie dziś znalazłam w książce przepis na nie :)
ReplyDeleteprzepięknie się prezentują! ja róży jeszcze nigdy nie robiłam, ale może kiedy z ciekawości :)
ReplyDeleteWydają się bardzo pracochłonne, ale efekt jest wart tego wysiłku, śliczne!
ReplyDelete